środa, 14 października 2015

PASTELOWY POKÓJ DLA TWINSÓW

"Dom to miejsce, gdzie dusza rozbiera się do naga.
Dom to miejsce, gdzie można zdjąć maskę i dać się domowi pogłaskać po policzku.
Dom kołysze do snu.
Dom nie ocenia, nie rozlicza, dom kocha bezwarunkowo i bezinteresownie.
Tylko dom tak kocha.
 
Jeśli jest prawdziwym domem..."
     Agnieszka Kacprzyk, Klinika kukieł


Dekorowanie dziecięcego pokoju jest wdzięcznym tematem, chociażby z racji możliwości pofolgowania sobie z cukrem, lukrem i innymi słodkościami, zwłaszcza gdy wnętrze zamieszkuje mała księżniczka... Pokój, który dekorowałam należy do Emilii i Pawła, także pastelowy róż, na który mogłam sobie pozwolić, musiałam stonować zielenią :) Są to dwa kolory przewodnie, tło stanowi biel.

Mam nadzieję, że udało mi się stworzyć wnętrze przytulne i wesołe, w sam raz dla dwuletnich rozrabiaków... Jeszcze nie mówią, więc póki co utwierdzam się w powyższym przekonaniu hehe ;)

Komody pierwotnie były beżowe i nijakie. Przemalowałam je na jasno szary kolor, natomiast szuflady na pastelowy różowy i zielony. Ozdobiłam je napisami imion wykonanymi olejnymi markerami.


 
Tymi samymi farbami pomalowałam różnego rozmiaru i kształtu ramki na zdjęcia. Aby całości nie przecukrzyć, zdjęcia wydrukowałam w odcieniach szarości, co stworzyło fajny balans.
 
 
 
 Na trzech ścianach zdecydowałam się na gwiezdne szaleństwo. Ponad 130 gwiazdek w różnych rozmiarach wylądowało na ścianie nad łóżeczkiem  Emilii. Niestety okazało się, że 130 sztuk to...za mało i muszę domówić więcej, co za tym idzie, pomysł jeszcze nie został ukończony, więc pokażę Wam tylko część gwiezdnej drogi :)

 

Dekorowanie lampy okazało się najbardziej czasochłonnym zajęciem, ale efekt okazał się świetny! Lampa w wersji oryginalnej jest do zakupienia w Ikei, ja swoją kupiłam w Jysk za...6zł (!). Z dwukolorowego brystolu wycięłam małe i duże motylki. Za pomocą kleju na gorąco przymocowałam je do lampy starając się uzyskać trójwymiarowy efekt.




A oto efekt końcowy: tadaaam! :)




 
"Człowiek nigdzie naprawdę nie był, póki nie wróci do domu..." 
 Terry Pratchett, Blask fantastyczny

wtorek, 7 kwietnia 2015

TACA W STYLU VINTAGE...

   „O wielkich zmianach decydują małe epizody.
Jedno spotkanie,
 jedna książka,
 jedna decyzja.”
 
  /Jacek Walkiewicz

 Dwa lata temu będąc w ciąży i słysząc, że dzieci zrewolucjonizują mój świat, że nie będę miała na nic czasu, że trzeba będzie poświecić się dzieciom, myślałam sobie: "eee tam, wyolbrzymiacie, ja na pewno znajdę czas na wszystko co chcę, kwestia organizacji..."
 
TAAA, JASNEEE ;)
 
    I tak blog tęsknił za mną dwa lata, a ja za nim... Na szczęście mam taką moją ulubioną motywatorkę www.whatannawears.com , kobietę, która w jednej sekundzie myśli o milionie rzeczy, planuje tysiące, robi setki... :)
 
    Tak więc po tych dwóch latach, po dorobieniu się Bliźniaków, dwóch tatuaży, trzech zmianach miejsca zamieszkania i niezliczonej ilości zmiany koloru i długości włosów postanowiłam tu wrócić, mając nadzieję, że uda mi się skraść odrobinę Waszego czasu :)

    Poniżej (zapożyczone od właścicielki www.whatannawears.com ) zdjęcia tacy w stylu vintage, która została postarzona bejcą i przecierkami, z dodatkiem efektownych spękań na powierzchni...





 







Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...