"Dom to miejsce, gdzie dusza rozbiera się do naga.
Dom to miejsce, gdzie można zdjąć maskę i dać się domowi pogłaskać po policzku.
Dom kołysze do snu.
Dom nie ocenia, nie rozlicza, dom kocha bezwarunkowo i bezinteresownie.
Tylko dom tak kocha.
Jeśli jest prawdziwym domem..."
Agnieszka Kacprzyk, Klinika kukieł
Dekorowanie dziecięcego pokoju jest wdzięcznym tematem, chociażby z racji możliwości pofolgowania sobie z cukrem, lukrem i innymi słodkościami, zwłaszcza gdy wnętrze zamieszkuje mała księżniczka... Pokój, który dekorowałam należy do Emilii i Pawła, także pastelowy róż, na który mogłam sobie pozwolić, musiałam stonować zielenią :) Są to dwa kolory przewodnie, tło stanowi biel.
Mam nadzieję, że udało mi się stworzyć wnętrze przytulne i wesołe, w sam raz dla dwuletnich rozrabiaków... Jeszcze nie mówią, więc póki co utwierdzam się w powyższym przekonaniu hehe ;)
Komody pierwotnie były beżowe i nijakie. Przemalowałam je na jasno szary kolor, natomiast szuflady na pastelowy różowy i zielony. Ozdobiłam je napisami imion wykonanymi olejnymi markerami.
Mam nadzieję, że udało mi się stworzyć wnętrze przytulne i wesołe, w sam raz dla dwuletnich rozrabiaków... Jeszcze nie mówią, więc póki co utwierdzam się w powyższym przekonaniu hehe ;)
Komody pierwotnie były beżowe i nijakie. Przemalowałam je na jasno szary kolor, natomiast szuflady na pastelowy różowy i zielony. Ozdobiłam je napisami imion wykonanymi olejnymi markerami.
Tymi samymi farbami pomalowałam różnego rozmiaru i kształtu ramki na zdjęcia. Aby całości nie przecukrzyć, zdjęcia wydrukowałam w odcieniach szarości, co stworzyło fajny balans.
Na trzech ścianach zdecydowałam się na gwiezdne szaleństwo. Ponad 130 gwiazdek w różnych rozmiarach wylądowało na ścianie nad łóżeczkiem Emilii. Niestety okazało się, że 130 sztuk to...za mało i muszę domówić więcej, co za tym idzie, pomysł jeszcze nie został ukończony, więc pokażę Wam tylko część gwiezdnej drogi :)
Dekorowanie lampy okazało się najbardziej czasochłonnym zajęciem, ale efekt okazał się świetny! Lampa w wersji oryginalnej jest do zakupienia w Ikei, ja swoją kupiłam w Jysk za...6zł (!). Z dwukolorowego brystolu wycięłam małe i duże motylki. Za pomocą kleju na gorąco przymocowałam je do lampy starając się uzyskać trójwymiarowy efekt. A oto efekt końcowy: tadaaam! :)
"Człowiek nigdzie naprawdę nie był, póki nie wróci do domu..."
Terry Pratchett, Blask fantastyczny
Ślicznie pokój odmieniłaś.Pomysł z lampą rewelacyjny. Pozdrawiam i zapraszam do mnie :-).
OdpowiedzUsuń